NAPISZMY RAZEM KSIĄŻKĘ!
Pisząc, możemy zapisać się w historii naszej szkoły.
Jak to zrobić?
Napisz na kartce fragment tekstu (maks. 20 zdań) powiązanego z tematem i bohaterami książki opisanymi poniżej. Możesz całkiem zmienić ich los albo po prostu dopisać, jaka znowu spotka ich przygoda. Podpisaną swoim imieniem i nazwiskiem kartkę przekaż Weronice z II f (Weronika Zebzda)
Gatunek powieści: thriller
Opis: Olivier Blackwood jest 19-letnim mężczyzną o ciemnych włosach i piwnych oczach. Kocha ogień. Został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ uznano go za piromana po tym, jak podpalił dom Harry’ego Price’a – szkolnego prześladowcy.
W szpitalu, który znajduje się w lesie poza miastem, Olivier poznaje trójkę znajomych: Kierana Wentworth’a, Zach’a Feltona oraz Charlotte Day.
Kieran ma czerwone włosy, niebieskie oczy i charakterystyczny cwany uśmiech. Nie daruje sobie, gdy nie doda jakiegoś uszczypliwego komentarza. Trafił do szpitala, ponieważ choruje na schizofrenię.
Zach ma ciemnoczekoladowe włosy i jeszcze ciemniejsze oczy. Ma urodę Azjaty. Jest wiecznie niezadowolony i pesymistycznie podchodzi do życia. Cierpi na kleptomanię.
Charlotte ma kręcone blond włosy średniej długości. Jej oczy są niebieskie i sprawiają wrażenie nieobecnych. Jest bardzo inteligenta, lecz wydaje się być dziwna. Cierpi na stany lękowe.
Cała czwórka odkrywa dziwne rzeczy dziejące się w szpitalu…
Czas oddawania prac do piątku każdego tygodnia.
Wszelkie niejasności i pytania proszę kierować do Weroniki Zebzdy z III f.
Dziękujemy Natalii Cudowskiej z byłej III e (2016) za pomysł.
Czekamy na ilustracje do książki. Szczegółowe informacje: Dariusz Polonis
Książka szkolna
- Przywieźli mnie tu tylko na badania, a skończyło się na tym, że dostałem łóżko w pokoju na końcu korytarza. Niestety, nie miałem mieszkać tam sam. Gdy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem, że na jednym z łóżek siedział ciemnowłosy mężczyzna mniej więcej w tym samym wieku co ja. Nie wyglądał na sympatycznego i na pewno nie cieszył się, że będzie miał współlokatora. Ach! Gdybym tylko miał zapałki…- pomyślał Olivier. Odwrócił się gwałtownie. W lustrze dostrzegł, że kobieta siedząca obok wstała i zwróciła się do niego:
- Więc to jest ten nowy? – niebieskie, lekko zamglone oczy dziewczyny uważnie lustrowały twarz chłopaka.
– Zach, jak nazywał się ten legendarny zabójca? - nastolatka przeniosła wzrok na ciemnowłosego mężczyznę siedzącego po przeciwnej stronie pokoju.
- Och, Charlotte, przecież znasz tę legendę na pamięć. Też Blackwood.
Dziewczyna uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem.
- Racja – spojrzała ponownie na Oliviera i wyciągnęła do niego rękę.
– Charlotte Day. Ten smutas to Zach Felton.
Chłopak niepewnie uścisnął rękę dziewczyny. Coraz bardziej zaczynało mu brakować zapałek.
Nagle cała trójka usłyszała dźwięk otwieranych drzwi…
- Szarlotka, nie bój się! - Charlotcie błyskawicznie przyszło na myśl codzienne zaklęcie uspokajające jej odwieczny lęk. Przed czym? W tej chwili odpowiedź na to pytanie nie miała żadnego znaczenia.
- Gdzie są zapałki...Gdzie są zapałki? Gdzie są zapałki?! - jak mantrę szeptał słowa Olivier, a jego piwne oczy coraz bardziej przypominały zieloną wyspę Władcy Much w czasie pożogi.
- To już koniec. Nic na to nie poradzę... - z niepokojem pomyślał Zach, a na jego twarzy, podobnej do twarzy Azjaty, blade światło sączące się zza uchylonych drzwi coraz wyraźniej malowało niezadowolenie i pesymizm.
- Ale t o muszę mieć... - odezwała się nagle w Zachu nieuświadomiona chęć posiadania czegokolwiek za jakąkolwiek cenę w jakichkolwiek okolicznościach. Kątem oka spostrzegł na zabrudzonej podłodze dziwny znak.
- Cześć – Zach przeniósł wzrok z podłogi na osobę stojącą w drzwiach. Reszta również spojrzała w tym kierunku. Był to chłopak o krwistoczerwonych włosach.
- Cześć, jestem… - Olivier jako pierwszy chciał się odezwać, lecz nie dane mu było dokończyć.
- Olivier, wiem – chłopak miał nieprzyjemną twarz, z której nie dało się wyczytać zupełnie nic. Spokojnie obejrzał resztę zgromadzonych.
- A ty jesteś…? – zapytała Charlotte, uważnie mu się przyglądając. Dało się wyczuć, że chłopak ją trochę przerażał.
- Myślę, że to niezbyt ważne, ale jestem Kieran – jego ton głosu przypominał warczenie motoru. – Kieran Wentworth. Ale dość tych uprzejmości, przyszedłem porozmawiać z Olivierem. Wszyscy zamilkli na chwilę. Piroman spojrzał na niego i pomyślał: – Teraz...zapałki!
Ale czegoś się wystraszył. Jego twarz zrobiła się biała. Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć, ale krzyknął:
- Dajcie mi zapałki!
Cała trójka spojrzała na niego ze strachem, a chwilę potem on zemdlał.
Charlotte podbiegła do Oliwiera i próbowała go obudzić. W tym czasie Zach chciał przyjrzeć się krwistowłosemu, lecz jego już nie było, więc wybiegł za nim z sali, ale Kieran zniknął już za zakrętem korytarza.
Postanowił go gonić, lecz po chwili został złapany i obezwładniony przez ochroniarzy.
Cały czas słyszał krzyki Charlotte. Kątem oka dostrzegł ją w rogu pokoju. Wtedy ochroniarze rzucili nim we drzwi.
Ujrzał drobną blondynkę pochyloną nad dobrze zbudowanym, nieprzytomnym chłopakiem.
- Olivier! Olivier! Obudź się! - powtarzała dziewczyna.
- Obudził się! - krzyknął podekscytowany Zach.
Olivier wolno otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Próbował przypomnieć sobie to, co się właśnie stało. Na jego twarzy malowało się przerażenie.
- Gdzie Kieran? - spytał drżącym głosem, po czym głośno przełknął ślinę.
- Wybiegł od razu, jak straciłeś przytomność. Pobiegłem za nim, ale gdzieś przepadł - poinformował współlokatora Zach.
- Widziałeś, w którą stronę uciekł?
- Tak. W lewo. Tam, gdzie gabinet doktora Hoovera - odpowiedział po namyśle nastolatek.
- Dzięki. Wrócę za dziesięć minut. Chyba... - powiedział Blackwood i upadł.
- Jak się czujesz? - spytała niebieskooka dziewczyna.
Zanim Olivier odpowiedział, padło kolejne pytanie:
- Co to było? - dopytywał się Zach.
- Ja, ja... - zaczął, ale zaraz zamilkł.
Olivier zebrał myśli i oznajmił:
- Dobrze, więc... on jest..
- Jestem twoim bratem.
Cała trójka podskoczyła na dźwięk tego głosu. To był Kieran. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi.
- Choć choruję na schizofrenię, to ciebie zawsze będę pamiętał. Właśnie dlatego chciałem z tobą porozmawiać...
- No, to jeden z powodów – dodał.
I w tej samej chwili, gdy zakończył mówić, weszła smukła kobieta mająca około czterdziestu lat.
- Charlotte, możemy porozmawiać?
- Tak... oczywiście - odpowiedziała dziewczyna i po chwili wyszły.
- To ja też mam iść? - zdziwił się Zach. A nie usłyszawszy opowiedzi, burknął:
- No, to ja idę.
Wyszedł. Zanim Olivier zdążył coś powiedzieć, odezwał się Kieran:
- Więc... zacznę od tego, jak byliśmy mali... Gdy byliśmy jeszcze w szpitalu... Ech..., ja byłem..., to... pomylili mnie z innym dzieckiem. Po piętnastu latach rodzice dowiedzieli się o pomyłce, ale stwierdzili, że lepiej będzie, gdy zostanę w tamtej rodzinie.
Przerwał, lecz już chwilę potem mówił dalej:
- Bardzo chciałem ciebie poznać, więc zacząłem szukać...
Nagle z hukiem otworzyły się drzwi.
- Kieran! Mówiłem, abyś tu nie przychodził - krzyczał zdenerwowany niski mężczyzna.
- Miałeś z nim nie rozmawiać, dopóki nie pogadam o tym z twoim lekarzem. Ale widzę, że już za późno...
- Na co za późno? - zapytał Oliwier.
- To jeszcze mu tego nie powiedziałeś? - zdziwił się kurdupel.
- Nie - odpowiedział Kieran. - A musiałem?
- Halo? O co chodzi?! - dopytywał się Olivier.
- Najlepiej, jak pójdziesz teraz ze mną. Pomyślą, że spacerujemy – odpowiedział niski mężczyzna.
- Dobra, to idźmy już. Narka, Olivier.
- Ale... Cześć ...- odpowiedział Oliwier zrezygnowany.
Kieran wyszedł z tajemniczym mężczyzną. Dziewiętnastolatek był bardzo zdenerwowany ostatnimi wydarzeniami. Nie rozumiał, co się dzieje w szpitalu. Rozmyślając nad tym, czekał na pozostałych i nie zauważył, kiedy weszli.
- Cześć, Olivier - przywitał się Zach.
- Hej, Olivier - przywitała się Charlotte.
Chłopak nie odpowiadał, aż do czasu, gdy Zach potrząsnął nim.
- Ach... tak... cześć - odezwał się po chwili.
- Jak tam rozmowa z Kieranem? - zapytała dziewczyna.
Chłopak milczał przez dłuższą chwilę, zanim udało mu się powiedzieć:
-Nikt ważny, pewnie jest na coś chory, nie wie, o czym mówi…to pomyłka.
Po tych słowach udał się korytarzem, poszukując toalety, zupełnie nie zważając na dociekliwe miny współlokatorów. Po chwili odnalazł ją, opłukał twarz, po czym wrócił do pokoju, rozmyślając:
” - Przecież to nie może być mój brat … on zmarł w czasie naszych narodzin!...
Och,... nie myśl o tym,... to nie jest prawda... To tylko jedna wielka pomyłka...". Olivier miewał wcześniej sny, w których pojawiał się czerwonowłosy chłopak.
- Oli, wszystko w porządku?- zapytała Charlotte niepewnym głosem.
- W jak największym. Ja tylko myślałem... - skłamał. Skarcił się za to w duchu.
- Wiesz, stary, że można też rozmyślać w ciszy? - zauważył Zach.
- Boże, przestań, Zach, znowu zaczynasz?- zniecierpliwiła się dziewczyna.
- Ja tylko mówię, co myślę – usłyszała w odpowiedzi.
- Wracając do poprzedniej rozmowy, musicie zobaczyć, co znalazłam.
- Znowu jakąś zdechłą żabę? Bo jak tak, to nie mam zamiaru…- ciągnął Zach.
- ONA JESZCZE ŻYŁA!!! To był wspaniały okaz, ale ty musiałeś koniecznie sprawdzić, czy umie latać – skarżyła się Charlotte.
- Charlotte, co znalazłaś?- powiedział Olivier znużony kłótnią przyjaciół.
- Kiedy wracałam…
- Konkrety- warknął Zach.
- Znalazłam list z 1980 roku, zaadresowany do niejakiej Lily Blackwood. Pomyślałam, że to was zaciekawi- rzekła.
- To moja babcia. Zmarła kilka lat temu. Była dyrektorką i jednocześnie właścicielką tej placówki.
Przez krótką chwilę zrobiło się cicho, nikt nie wiedział, co ma powiedzieć.
-Co jest konkretnie tam napisane?- zapytał Oli. Charlotte zaczęła czytać:
„Droga Lily
Piszę ten list z obawą, że może on wpaść w czyjeś niepowołane ręce, dlatego poprosiłem, aby Sebastian osobiście Ci go dostarczył. Sam niestety nie mogę i ty jedyna dobrze wiesz, dlaczego. Dopóty Lima żyje, nikt w szpitalu nie będzie bezpieczny………………….... Pozostawiam wybór Tobie.
PS: W ogrodzie zakopałem to, o co mnie prosiłaś. Miejmy nadzieję, że nikt tego nigdy nie znajdzie. *Pamiętaj, często jest tak, że aby stało się to, czego pragniemy, trzeba tylko przestać robić to, co robimy.”
- Kim jest Lima? - zapytał Zach.
Po chwili każdy zaczął obserwować Oliviera.
- Em...Olivier, masz nam coś do powiedzenia? - zapytała z tajemniczą miną Charlotte.
- Nie mam pojęcia, kim była Lima! Nie patrzcie się tak na mnie ! - odpowiedział wystraszony Olivier.
- W takim razie kim ona mogła być? I dlaczego w szpitalu nikt nie jest bezpieczny,póki ona żyje? - zapytał Zach.
Odpowiedź dalej nie padła...
- Poczekajcie. Czy wiecie, o jaki ogród chodzi? - zapytał Olivier.
- Dlaczego pytasz? - spytała Charlotte.
- Myślę, myślę nad udaniem się tam... Być może tam dowiemy się, o co w tym wszystkim chodzi... - odpowiedział Olivier.
- To nie ma sensu - wtrącił się Zach, przerywając Olivierowi.
Biorę kopertę od Charlotte. Uważnie badam ją wzrokiem i miętole w dłoniach. Na dnie znajduję klucz. Zaintrygowany wyciągam go i...
Budzi mnie hałas otwieranych drzwi. To był tylko zły sen. Nic nie widzę,panuje półmrok. Przecieram oczy, mój wzrok przyzwyczaja się do ciemności. W tej szarówce dostrzegam sylwetkę mężczyzny. Ma około 180 centymetrów wzrostu, szerokie ramiona i ciężko dyszy. Chłopak zorientował się, że nie jest sam. Gwałtownie uciekł w kąt. Zdezorientowany podniosłem się
z łóżka i zacząłem zbliżać się w jego stronę, gdy nagle usłyszałem jak szepcze. Wytężyłem słuch i okazało się, że mówi
w nieznajomym mi języku. Ze strachu zacząłem się cofać, szukałem rękoma łóżka. Postać podniosła się i ze wściekłością rzuciła się na mnie. Mój krzyk przywołał ochronę. Nastała jasność. Przez ułamek sekundy widziałem twarz nieznajomego. Okazało się, że jest niesamowicie podobny do jednej z postaci z mojego snu. Przeraziłem się jeszcze bardziej. Pracownicy psychiatryka wynieśli agresywnego mężczyznę. Ta sytuacja wywołała we mnie negatywne emocje, więc żeby się odstresować pomyślałem o ogniu. Wykończony tym zdarzeniem położyłem się spać. Zasnąłem natychmiast.
Na następny dzień obudziła mnie pielęgniarka. Po podaniu leków zebrałem się w sobie i postanowiłem spytać o chłopaka, którego przywieźli w nocy.
-Kim jest mężczyzna, którego zabrano z mojego pokoju?
-Niestety, ale nie mogę udzielić takiej informacji-powiedziała patrząc na mnie pogardliwie.
Widząc jej spojrzenie odpuściłem. Po wyjściu sanitariuszki zacząłem knuć jak w nocy opuścić moje lokum.
***
W dzień gdy pielęgniarka przyniosła mi obiad, kiedy nie patrzyła zabrałem jej kartę, która mogła otwierać sale. Podszedłem do drzwi i starałem się jak najciszej je otworzyć. Wychyliłem się na korytarz dla upewnienia się czy na pewno wszyscy śpią. Korytarz widzę drugi raz odkąd tutaj jestem. Jest dosyć długi i pomalowany w odcieniach bieli i szarości. Spostrzegłem wiele drzwi, niestety nie wiedziałem dokąd prowadzą. Zorientowałem się, że tak naprawdę nie mam pojęcia gdzie go szukać. Szedłem korytarzami, gdy usłyszałem głosy dobiegające z drugiego końca korytarza. Zaciekawiony poszedłem w ich kierunku. Doprowadziły mnie one do dużych stalowych drzwi, które były zamknięte. Szepty, które mnie tu przywiodły otworzyły drzwi. Przerażony zacząłem się zastanawiać czy nie uciec. Jednak ciekawość wygrała i wszedłem do środka.
Ujrzałem kilka klatek, w których zamknięci byli ludzie. Idąc przyglądałem się im a oni zaczęli podchodzić do krat. Wydawało mi się, że ich gdzieś widziałem. Próbowałem sobie przypomnieć, ale ich zmarniałe ciała w tym nie pomagały. Wyglądali jakby ćpali przez rok, a teraz ktoś by im zabrał narkotyki na tydzień. - Chyba nie dawali im jeść – pomyślałem.
- Pomóż nam - krzyknęła dziewczyna.
Do tej pory fragmenty napisali:
- Karolina Dados
- Wiktoria Rodzewicz
- Lee-Yoo
- Wiktor Jankowiak
- Weronika Zebzda
- Ilona Pińczak
- Aleksandra Werkowska
- Adrian Dzięgielewski